sobota, 28 grudnia 2013

W realu

Jak przyjechały dwie blogerki do małego, rodzinnego miasta, to nie było siły, musiały się spotkać. Warunek ,,miejsce jasne, by można było dziergać'' był trudny do spełnienia, bo wieczorem mógłby być to praktycznie tylko dworzec z jarzeniówkami. Wolałyśmy coś przytulniejszego. Miejsce okazało się wygodne, desery zacne, tłumów nie było, światła z lampek wystarczyło, pogadałyśmy sobie, aż - jak widać - Pimposhce włóczki zabrakło.


Z Pimposhką spotkałam się po raz pierwszy, choć sądząc po naszych powiązaniach rodzinno-towarzyskich (w końcu to małe miasteczko) powinnyśmy się znać jak łyse konie. Niestety, jako że teraz mieszkamy daleko (ona nawet bardziej), ciężko przewidzieć, kiedy będziemy miały następną okazję. A szkoda, bo to fajna babka jest :)


Jak już pisałam, zaczęłam dziergać chustę na pożyczonych drutach. Pisałam też już dawno, że odzwyczaiłam się zupełnie od długich drutów i robię wyłącznie na żyłkowych KP lub Addi. Moja mama niestety takich nie ma, poradziłam sobie w ten sposób, że końce drutów skarpetkowych zabezpieczyłam kawałeczkiem korka. Nie jest to może rozwiązanie idealne, ale chwilowo wystarczające. Zanim liczba oczek wzrośnie do kilkuset, zdążę dojechać do domu i wymienić na żyłki.



piątek, 27 grudnia 2013

No i po odwyku

To miały być Święta inne niż poprzednie. Kilka dni wcześniej skończyłam robić sweter, zamówiłam włóczkę na kolejny, a pojedyńcze motki walające się po mieszkaniu nie przekonały mnie do zaczęcia czegokolwiek. Nie miałam pomysłu na wykorzystanie resztek. Pomyślałam naiwnie, że dam radę wytrzymać te kilka dni. Nie zapakowałam więc nawet drutów. Ale wystarczył szybki przegląd włóczek mojej mamy i mały, 44g, niepozorny kłębuszek beżowej Alpaki t/25 zmusił mnie do pożyczenia drutów i wydziergania chusty. Jak mi teraz dobrze...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dekolt, dekolt, dekolt...

Zawsze byłam z siebie dumna, że niemal nie robię błędów ortograficznych[1], a tu proszę, w w jednym poście dwa razy dekolt z błędem (nie szukać, już poprawiłam, a źle nie napiszę, żeby gógiel nie zliczał błędnej pisowni).
Za karę powinnam 100 razy przepisać

dekolt
dekoltu
dekoltowi
dekolt
dekoltem
o dekolcie
dekolcie!

[1] Na pierwszym roku studiów (matematyka, dla przypomnienia) pewien profesor śmiał się, że pod koniec studiów większość studentów pisze nieh[2]. Nawet temu się oparłam.
[2] Kto miał nieco więcej do czynienia z matematyką, to wie, że to słowo pojawia się wyjątkowo często.

15 cm

Tyle włóczki zabrakło mi do zakończenia drugiego rękawa w swetrze. Dosztukowałam z nitek zwisających na początku robótki, a po blokowaniu okazało się, że rękawy są o dobre 5 cm za długie. Można je zawinąć, ale skoro wymysliłam sobie nietypowy ściągacz, to trochę żal.


Muszę dojrzeć do myśli, by je spruć i zrobić na nowo. W ogóle coś z tym swetrem jest nie tak. Włóczka moja ulubiona, jest miły, ciepły, wzór i fason jest ok, jak stoję i się nie ruszam, to wygląda ok, ale kilka szczegółów trochę mnie drażni.


Nie wiem, czy podoba mi się metoda contiguous. Na pewno podoba mi się fakt, że nie trzeba zszywać ramion, ale poza tym coś jest nie tak. Sposób dobierania oczek powoduje, że ramiona mają dość duży skos. Ale na moich kościstych ramionach i chudej szyi nie trzeba aż takiego dużego skosu robić. Plisa dekoltu z tyłu jest dość wysoko, chyba trochę za wysoko jak dla mnie, wywija się za mocno. W tym akurat swetrze dodatkowo zrobiłam plisę z dżerseju, więc pewne zwijanie jest zamierzone, ale i tak jest ono tam nawet bez plisy.

Zupełnie nie pomyslałam o tym, ze warkoczyki po obu stronach szyi będą aż tak różnie wyglądały. Specjalnie zrobiłam je, by skręcały w jedną stronę, bo chciałam mieć taki efekt na dole swetra, ale przy dekolcie, gdy patrzy się na nie pod różnym kątem, wygląda to jak błąd.


Bufek przy rękawach nie ma, zgodnie z sugestią Agaty, tylko 2 razy dodałam oczka w każdym rzędzie, potem już co 2 rzędy. No i niestety przez to, żeby uzuskać odpowiedni obwód rękawa, musiałam tych rzędów przerobić sporo i podkrój pachy mam trochę za nisko.

Z problemem, o którym pisałam, poradziłam sobie tak, jak pisali Anonim i Agata - urwałam nitkę i zaczęłam od początku rzędu.


Pruć? Nie pruć? Zostawić jak jest? Będę w nim chodzić czy za każdym razem po wzięciu z półki odłożę na inną okazję?

Kolejna będzie Oshima, czekam tylko na dostawę włóczki (wybór padł na Dropsową Limę) do sklepu.

piątek, 6 grudnia 2013

Post zapchajdziura

Wszystko wskazuje na to, że sweter robiony metodą contiguous będzie najdłużej robionym przeze mnie swetrem ever. Z kształtem rękawa sobie poradziłam, wygląda całkiem nieźle, ale nie wiedzieć czemu tempo mam tak powolne, że dopiero kończę pierwszy rękaw. Poza tym wszystko wskazuje na to, że zabraknie mi włóczki na drugi rekaw. Brałam pod uwagę opcję 3/4 czy inne 7/8, ale przy tak ciepłej alpace chyba nie byłoby to dobre rozwiązanie. Zamawiać będę dopiero w przyszłym tygodniu przy okazji zakupów włóczki na Oshimę (przy okazji zniżki na alpaki Dropsa oczywiście). Czyli pewnie skończę w okolicach Świąt. Albo i później.

Tymczasem na dworze wieje wiatr, któremu wszystkie ogólnopolskie telewizje poświęcają 100% swojego czasu. Jak powiedział reporter TVN24 ,,mieszkańcy Świnoujścia nie pamiętają takiego wiatru od 3, a może nawet 5 lat''. No no, wieje tak, że nawet najstarsze przedszkolaki nie pamiętają.

A wieje pięknie http://plaza.swi.pl/, sami zobaczcie.


W tej chwili w Poznaniu

wtorek, 5 listopada 2013

Mam problem, vol. 2

Dziękuję za wszystkie uwagi pod poprzednim postem. Sprawdziła się stara zasada, że gdy ma się problem, trzeba o nim komuś powiedzie lub spisać, bo wtedy staje się łatwiejszy do pokonania. Jak już wszystko zapisałam, zaczęło mi się klarować na czym polega problem i jak go przezwyciężyć, a wasze uwagi tylko to potwierdziły. Zacznę robić jeszcze raz, stosując generalną zasadę tej metody, ale przerabiając nie ślepo wg wzoru, ale dopasowując do moich wymiarów.

Ale jest jeszcze jeden bug, może tym razem też macie pomysły, jak go pokonać? :)

Nie jest związany konkretnie z metodą contiguous, ale z robieniem nierozpinanego swetra z dekoltem od góry (tzn. sweter jest robiony od góry, a nie dekolt jest od góry) w jednym kawałku z jakimś wzorem wokół dekoltu. Przy raglanie też by to wystąpiło.

W czym rzecz? Zaczynam robić od góry wszystkie części razem z rozcięciem z przodu, zatem przerabiam rzędy w tę i z powrotem. Dochodzę do momentu, gdy trzeba połączyć końce i przerabiać w okrążeniach. Początek i koniec rzędu spotykają się na środku przodu. Jeśli robimy gładkim ściegiem, to nie ma problemu, jeśli natomiast wrabiamy coś (u mnie są to warkoczyki), to okazuje się, że cały rząd jest przerobiony, gdy nitka jest na środku przodu. A my chcielibyśmy, żeby była na początku lub końcu. Jeśli przerobimy wszystkie oczka przodu, to okazuje się, że do połowy mamy wzór przerobiony do pewnego momentu, a od połowy mamy już kolejny rząd. W moim przypadku zrobiłam po prostu jeden motyw warkoczyków na tej jednej połowie nie na 6 rzędach, ale na 7 i jakoś to się rozmyło, ale przy bardziej dokładnych wzorach różnica byłaby bardziej widoczna.
Mój jedyny pomysł na rozwiązanie tego problemu to: w ostatnim lewym rzędzie ,,z powrotem'' nie przerabiamy ostatniej połówki przodu, zawracamy pod pachą/ na łączeniu z rękawem (ewentualna dziureczka, czy nierówność tam akurat nie będzie widoczna) i przerabiamy dalej łącząc już brzegi w okrążenie. Wtedy ta połówka ma o 1 rząd mniej, co po chwili się wyrówna. Nie próbowałam jeszcze tego, na razie to teoretyczne rozważanie, mam nadzieję, że skuteczne.

A że nie lubię postów bez zdjęć, to niech będzie choćby takie

poniedziałek, 4 listopada 2013

Mam problem

Mam właśnie na drutach sweter (z alpaki mojej ulubionej), dziergany metodą contiguous. Po raz pierwszy, więc nie mam jeszcze wyczucia tej metody. Co widać na zdjęciach - oczka dodawane na rękawy tworzą bufkę, a ,,szew'' na ramieniu jest za mocno ściągnięty. Robiłam wg opisu Ambiente, dodając warkoczyki z przodu, ale to akurat nie ma wpływu.


Wygląda tak, jakbym dodawała zbyt wiele oczek. Ale w opisie tak jest i sądząc po zdjęciach innych swetrów, tak ma być. Przy rękawie najpierw dodaje się oczka w każdym rzędzie, a potem co 2 rzędy i tam, gdzie dodaję w co drugim rzędzie, wygląda że jest dobrze. Mogłabym spróbować dodawanie co 2 rzędy, ale czy wtedy nie będę miała za mało oczek?


Włóczka jest co prawda cieńsza niż w Ambiente, ale starałam się przeliczyć oczka, by uzyskać ten sam rozmiar. Nie jest to problem zbyt wielu lub zbyt małej liczby powtórzeń któregoś rzędu, bo problemy zaczęły się od początku. Miałam nadzieję, że gdy nieco więcej dorobię, wrobię rekawy i plisę dekoltu, jakoś się ułoży. Ale się nie układa. Rękawa jest za dużo, marszczy się pod pachą, źle leży.

W czym problem? Macie jakieś sugestie?
Sweter jest do sprucia, za bardzo mi się te rękawy nie podobają, natomiast metoda cały czas kusi.

poniedziałek, 28 października 2013

Prezent

Prezent z okazji 7. urodzin od koleżanki z klasy, uszyty przez jej mamę . M. zachwycony, ja chyba nawet bardziej :)

poniedziałek, 21 października 2013

Anything for alpaca

- Z twarzą czy bez?
- Jeśli chcesz to publikować, to bez.

W takim razie sam sweter.


Wyszedł nieco za długi, ale że jest robiony od góry, nie będzie problemu z poprawką.




Wzór: Anything for love
Włóczka: Alpaca Dropsa, 9 motków/450g
Druty: 3,5

środa, 16 października 2013

Dylemat i zajawka

Bo jak tu sfotografować duzy męski, prawie czarny sweter, w którym nic nie ma poza ściągaczami i gładkim dżersejem?


Bo tego, że z alpaki i jest mięciutki i oczka równo leżą ciężko uchwycić.

Bo jak się uda namówić, to będzie na człowieku, inaczej nie ma sensu.

niedziela, 8 września 2013

Męski

Granatowy Buttercup podejście drugie. Tym razem na trójkach, czyli drutach o .25 mniejszych. Włóczka już nie była taka sprężysta, po praniu nie wróciła do wyjściowego stanu (zapamietać, by następnym razem zawczasu ją po prostu wyprać przed dzierganiem), a sweter po namoczeniu i wysuszeniu nie zmienił rozmiaru, dzianina jest zwarta, nic się nie rozwlekło. Zużyłam na niego cały 5-centymetrowy kłębek wełny mniej.



Mógłby być może nieco dłuższy.






Strasznie spadło mi tempo dziergania. I nie mam na myśli tylko tego, że mam na nie mało czasu. Mam wrażenie, że wolniej przerabiam poszczególne oczka. Tu miałam wyłącznie gładkie prawo-prawe i prawo-lewe powierzchnie, a ciagnęło mi się, jak bym robiła estończyka. Jesli tak dalej pójdzie, to kolejny sweter ukończę późną jesienią. A będę miałą co robić, bo na druty wszedł właśnie -zdecydowanie większy niż ten - projekt Lete Anything for love, czyli znów prawie wyłącznie prawe oczka.


Przy okazji pozdrowienia dla sympatycznych ludzi przejeżdząjących rowerami obok mnie robiącej zdjęcia. Akurat Hugo odmówił współpracy i zamiast spokojnie siedzieć, trochę marudził. Ci szybko zaczęli do niego machać rękami, zaciekawiony podniósł głowę, przestał jęczeć, a ja szybko zrobiłam kilka zdjęć. Trwało to może kilka sekund.

środa, 21 sierpnia 2013

Aeolian

Długo wahałam się, jaki wzór wybrać, miał być darmowy i wyrafinowany, a chusta duża. Laminaria odpadła ze względu na oczka 5z1, nie lubię robić takich z cienkich nitek. Pozostał więc Aeolian.


Chusta powstała właściwie tylko jako test włóczki. Tania jak barszcz (7,60zł/50g, minus okazjonalne zniżki), więc trzeba było spróbować. Taniość oczywiście oznacza, że nie ma co liczyć na czystą wełnę. 48%wełny, 25% akrylu i 27% poliamidu, no i niestety jest za mało wełny w wełnie, włóczka jest w dotyku akrylowa, do tego dość nierówna, momentami bardzo cienka.


Zblokowała się tak sobie. Nie naciągałam zbyt mocno, bo bym dostała narzutę, nie chustę, ale po jakimś czasie chusta się od-prostowała i znów jest taka, jak dzianina przed blokowaniem. No, może nie do końca, ale wolałabym bardziej płaską. Najbardziej widać to na brzegu, żeby wypustki było widać, trzeba by jest bardzo mocno naciągnąć.


Po wydrukowaniu wzoru w odcieniach szarości warto jest sprawdzić, co który szary oznaczał w kolorowym oryginale. Bo można się pomylić.


Nuppków i koralików też nie ma, bo nie lubię.


Poliamid jest chyba po to, by włóczka się błyszczała. I owszem, błyszczy się, tak lekko, nie nachalnie, nie widać specjalnie srebrnej nitki, połysk jest bardziej rozproszony i to akurat mi się podoba.


Nie wiem, czy kupię znów tę włóczkę, jest za mocno akrylowa. Ale jeśli będę potrzebowała czegoś taniego albo dla kogoś mało wymagającego, to czemu nie.


Chusta jest duża, żeby nie powiedzieć wielka. Można nią się bardzo fajnie omotać. Na początku przerobiłam o kilka motywów więcej, bo takie mi się jakieś małe wydawały.


Włóczka: Dennis firmy Gazzal, 500m/50g, prawie 3 motki
Druty: 3,25mm
Wzór: Aeolian z kilkoma małymi modyfikacjami.

piątek, 16 sierpnia 2013

Knit the Bridge czyli o tkaniu dzianiny

Portal TVN24 donosi, że Ponad 1,8 tys. osób utkało "sweter" i ubrało most w Pittsburghu. Hmm? Utkało dzianinę? Chyba autor newsa nie do końca wie, o czym pisze. Czytajmy dalej.
,,Na kolorowe koce robione na drutach i szydełku użyto w przybliżeniu 915 metrów przędzy.''
WOW. Znaczy nieźli są, na cały most zużyli mniej włóczki niż na niejeden sweter. Czyli piszący na pewno nie ma pojęcia o czym pisze.
Ale zaciekawiło mnie, skąd wziął taką liczbę. W Time'ie (jak to napisać? Tajmie?) jest co prawda mowa o 1061-stopowym moście, ale nawet jeśli autor polski pomylił stopy z jardami i most z włóczką, to i tak 915 nie wychodzi. Szukam dalej. Jest. Na stronie projektu czytamy
,,Soaring over the river, the towers are clad in more than 3,000 linear feet of bright, machine-knitted material.''
Wieże czy most, materiał czy użyta do niego przędza, co za różnica?

A sam pomysł świetny, zawsze podziwiam ludzi, którym się chce takie rzeczy robić.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Porażka

Już był gotowy. Zszyty. Jeszcze tylko namoczyć, wysuszyć i wszyć guziki. I wtedy po namoczeniu okazało się, że ten piękny, najpiękniejszy sweter trzeba spruć. Nożwm... Takiego zawodu względem włóczki już dawno nie przeżyłam. Sprawcą jest Baby Merino Dropsa - włóczka dobra, sprawdzona, wcale nie tania. Jeden Buttercup już z niej wydziergany i wszystko było w najlepszym porządku.

Ale do rzeczy.
Tym razem kupiłam granatową. Od samego początku wydała się inna, grubsza i mocniej skręcona. I nie chodzi tylko o skręcenie nitek ze sobą, ale o zrobienie potem z włóczki ,,sprężynki''. Ta była sprężysta. Dzianina wyszła trochę grubsza, trochę sztywniejsza, ale wszystko w granicach normy. Po namoczeniu sprężyna się wyprostowała, włóczka rozciągnęła i zrobiła się cieńsza, a ze sweterka zrobił się rozwleczony flak. Przymierzyłam nawet, mógłby od biedy robić za bolerko z kapturem (a zrobiłam rozmiar 12-18 miesięcy). Z szarą tak nie było.
Sprułam już, wyprostowałam włóczkę, właśnie się suszy i chyba zacznę od nowa. Tak, jak bym cierpiała na nadmiar czasu...

Czy miałam pecha, czy ta włóczka tak miewa? Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek na nią narzekał.

No i tym samym wakacyjny bilans robótkowy pozostaje bez zmian. Czyli nadal 0.

środa, 7 sierpnia 2013

Na balkonie w dzień upalny

Nareszcie udało mi się skończyć cokolwiek. Cokolwiek jest proste, jak widac marszczy się gdzieniegdzie, ale wcale nie miałam zamiaru szyć równo co do centymetra. Standardowa matematyka zawodziła mnie co chwila, to, co miało być na styk, okazywała sie za luźne, a tam, gdzie miałam nadmiar materiału (wliczywszy zapasy na szwy), wychodziło na styk. Nie wnikałam już nawet w przyczyny, ważne, że materiału wystarczyło.
Nie polecam urządzania balkonu w drugiej połowie lata, sklepy zaczynają świecić pustkami, i o ile meble dało się jeszcze kupić (Allegro rulez, ławka na zamówienie i tak, bo wymiar niestandardowy), to z poduchami już gorzej. A to, co jest, jest w cenach zabójczych, nawet na wyprzedażach Materiał z Ikei (świetna, tkana, nie farbowana bawełna, a dźwięk jej cięcia to muzyka dla ucha), w środku pianka tapicerska przycięta w kawałki 40x40cm.


Szyjąc poduchę na krzesło miałam chyba zaćmienie umysłu (albo zwykłe zmęczenie, godzina 22 po całym dniu upału z dwojką dzieci robi swoje), bo wszyłam tylko po jednym troczku. na szczęście na tyle długim, że wystarczył do oplątania. Bo ja pruć nie lubię.


Balkon od jest południa. Czy powiedzieć kotu, że w domu jest chyba 10 stopni mniej? 


A na drutach ku końcowi idą dwie robótki. Po ich zakończeniu mam zamiar wydziergać Anything for Love projektu Lete. Idealna robota dla zmęczonych i do TV, miliony prawych oczek, nie ma szans, by się pomylić. Z Dropsowej Alpaki oczywiście.

wtorek, 23 lipca 2013

Hugo by Brooklyn Tweed

To całkiem ładny męski sweter projektu Brooklyn Tweed, choć moje ponczo o tym samym imieniu było wcześniej. Ciekawam, czy trafi ktoś do mnie przypadkiem z wyszukiwarki.

wtorek, 16 lipca 2013

W trakcie

Miałam nadzieję, że uda zamknąć się lipiec choć jednym udziergiem. Na drutach cały czas to samo, czarny Aeolian. O włóczce napiszę dopiero, gdy skończę, zblokuję i pomyślę, czy to dobra włóczka czy nie. Już wiem, że zachwytów nie będzie, ale przynajmniej tania jest. Wydawało mi się, że mam jej tak dużo, że mogę spokojnie przerobić kilka początkowych motywów więcej. Nie mogłam. Na kilka rzędów przed końcem zabrakło mi włóczki, a że fastryga.pl, zarówno stacjonarnie, jak i internetowo jest zamknięta, chusta poczeka do sierpnia. A chusta wielka będzie.


Żeby nie marnować czasu (tak, jak bym go miała w nadmiarze), na druty wszedł Buttercup, oczywiście w rozmiarze większym.
Z tym czasem to w ogóle niewesoło jest. Niby ,,siedzę w domu'' (z dzieckiem, czyli siedzenia niewiele, tym bardziej, że dziecko zrobiło się mobilne), a praktycznie z niczym nie mogę się wyrobić. H. wystarcza jedna, czasami półgodzinna drzemka w ciągu dnia. Gdy zaśnie, mam w głowie tyle planów, tyle zamierzam zrobić, a kończy się na tym, że siadam przed komputerem, przeczytam pocztę, sprawdzę newsy, pogapię się tępo w okno i tyle. Na dzierganie pozostaje mi tak naprawdę godzina, może dwie wieczorem, gdy dzieci już śpią, a ja jeszcze mam siły. Ale luzik, jeszcze tylko kilkanaście lat i pójdą na studia, a ja wtedy będę mogła do woli dziergać. I czytać. I dziergać. I czytać...

czwartek, 20 czerwca 2013

Niespiesznie

Być może to lato, być może zmęczenie materiału. Dziergam chustę, czasami jeden, czasami kilka rzędów dziennie. Każde oczko przerabiam powoli, jak bym dopiero uczyła się dziergać. A że oczek już teraz jest pewnie 600, a do końca jeszcze długa droga? Nic to. Robótka niepilna, kolejna wyrabianie zapasów i test nowej włóczki. Szczegóły wkrótce, teraz więcej po prostu nie chce mi się.

Maila dostałam. Kolejnego zresztą, bo poprzedniego, takiego:

Jesteśmy zainteresowani współpracą z Pani blogiem http://nitkowo-theli.blogspot.com. Zapraszam do rozważenia naszej propozycji.
Zajmujemy się sprzedażą armatury do łazienki oraz kuchni. W naszej ofercie znajdą Państwo baterie, ceramikę, kabiny prysznicowe, wanny, brodziki oraz zlewozmywaki.

zignorowałam. Powiedzcie, chcecie tu u mnie reklamy armatury łazienkowej? Bo jeśli tak, to się zawiedziecie ;>

wtorek, 4 czerwca 2013

Zapasy


Musiałam, po prostu musiałam, 35% zniżki mocno kusiło. Baby Merino na Buttercup Po Raz Drugi, w większym rozmiarze, dla H., Alpaca oczywiście dla mnie na sweterek testujący metodę contiguous, Babyalpaca Silk jeszcze nie wiem na co, oczywiście też dla mnie.

piątek, 24 maja 2013

Futur jest simple

Zalegał mi w szafie 1 motek Regii Hand-Dye Effect. Robiłam do niego kilka podejść, ale ciągle coś nie pasowało. Być może paski - podtrzymuję swoją opinię, że nie bardzo mi z nimi. Tym razem uparłam się, wybrałam dość prosty wzór Futur Simple. Szału nie ma, ot kolejna chusta.






Włóczka trochę mnie rozczarowała. Gryzie, a ja mam naprawdę dużą tolerancję na gryzącą wełnę - to gryzienie jest z tych nieprzyjemnych.

środa, 15 maja 2013

Urosłam

Mała jestem, nie da się ukryć. Ale, gdy widzę, że ktoś skorzystał z mojej pracy i jeszcze jest z tego zadowolony, to moje ego zaczyna się mocno rozpychać. Miłe to. Popatrzcie na Hugo w wykonaniu Jagnieszki i mamylaine (ona z Belgii jest, to za granicą).

wtorek, 30 kwietnia 2013

Diamonds and triangles

Miał był szalik do płaszcza. Jest więc węższy i dłuższy niż oryginał, w każdym razie miał być, bo oryginalna nić to lace, a ja robiłam z Wool Yarn Artu, czyli chyba fingering. Środek jeszcze jakoś szedł, za to border dłubałam naprawdę długo, co jest dziwne, bo ani nie jest skomplikowany, ani szeroki.

No i zupełnie nie nadaje się na wiosnę.